Autor |
Wiadomość |
|
Kondzior
Captain of forum

Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: Z Nienacka
|
Wysłany: Czw 23:57, 10 Maj 2007 Temat postu: KDK Początek |
|
|
Był to dzień deszczowy i burzliwy. Za zakratowaną wnęką w ścianie siedział młody chłopak. Wzrok utkwił w rozgwieżdżone niebo za oknem i nasłuchiwał potężnych grzmotów. Na Imię miał Kondzior. Był w wieku młodzieńczym tak na oko 16 lat. Lecz mimo młodego wieku jego twarz sprawiała wrażenie doświadczonej już życiem. Długie włosy spływały mu po ramionach zalewając cieniem jego twarz. Błękitne oczy wypatrywały z utęsknieniem wolności. W lochach w których był więziony nie był sam. Potężna wiedźma , którą wszyscy nazywali Arkita uwięziła sporo innych młodych mężczyzn, by wyszkolić ich na zabójców gotowych na każdy jej rozkaz.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
Gandziej
Pan i Władca (forum)

Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: Warszawa/Białystok
|
Wysłany: Pią 19:37, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jednym z nich był także Andrzej potocznie zwany "Gandziej". Siedział bezmyślnie wpatrzony w to co pisała ów wiedźma pisała na tablicy. Jego wzrok jak zwykle był pusty i jak zwykle odzwierciedlał jego ponure nastawienie do tego więzienia. Od tablicy oderwał go grzmot przeszywający przerażającą ciszę. Zdezorientowany popatrzył na resztę niewolników w tym więzieniu. Jego wzrok utkwił na najbardziej podatnym na nauki wiedźmy, tzw. Ten którego imienia nie wolno wymawiać. Była to bezmyślna i odrażająca kreatura jaką udało sie stworzyć Arkicie. Patrzył się na te monstrum i zastawiał się jak można być tak odrażającym i głupim. Deszcz nadal padał gęstym strumieniem co dało się słyszeć na parapetach za oknem. Niebo było nadal ciemne.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edas
Gość
|
Wysłany: Pią 20:29, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
W kacie siedzial Edas. Machal noga i rysowal sobie cyrklem po rece. Wyczekiwal konca, ktory mial nadejsc wraz z sygnalem dzwonka. Spojrzal na zegar na scianie. Nie dzialal.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gandziej
Pan i Władca (forum)

Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: Warszawa/Białystok
|
Wysłany: Pią 21:00, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Zegarek nie działał choć w kółko tykał próbując przejść na kolejną sekundę, lecz nie udawało mu się to. Nagle dało się słyszeć głos wiedźmy -"Andrzej do tablicy!"- Nic innego nie mogłem zrobić jak do tej tablicy dotrzeć i zgarnąć kolejną lachę. I tak też się stało, jak zwykle wściekła wiedźma na brak jakich kolwiek szarych komórek w głowie wziął ...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Edas
Gość
|
Wysłany: Pią 21:12, 11 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Edas spojrzal na Gandzieja z litoscia. W tym momencie siedzacy niedaleko Cykala zaczal sie smiac.
- Co cie tak cieszy, Dominik? - zapytala Arkita.
Nie odpowiedzial. Smial sie dalej. W tym momencie rozlegl sie dzwiek dzwonka. Edas wstal i zaczal sie powoli pakowac. W myslach mial kolejna koszmarna lekcja z pania R. Jego wypracowanie siedzialo w zeszycie i pocilo sie ze strachu.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kondzior
Captain of forum

Dołączył: 30 Maj 2006
Posty: 719
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/6 Skąd: Z Nienacka
|
Wysłany: Sob 0:37, 12 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
W tym momencie coś udeżyło stojących przed salą wyroków młodzieńców.
- Jak długo ta sucz będzie nami pomiatać. Mam dość ucisku, dość bólu, dość rozmywania się nieskończoności. -
Był to nikt inny jak Kondzior. Nerwy powoli wzięły górę nad młodym człowiekiem. Wiedział czym to się skończy. Lecz nie mógł pochamować tłoczącego się , rozsadzającego gardło potoku słów bólu i cierpienia. Wszyscy naokoło zamarli. Korytarz ogarnęła cisza. Kondzior padł na kolana spojrzał bezwiednie na otchłań czeluści korytarza. Z tej nieskończonej głębi ciemności Dało się słyszeć odgłosy kroków. Z ciemności poczęły się wyłaniać trzy postacie Byli to Żelbetonowy Zomo, zdradziecki agent 0700 i Ich dowódca Artur power ranger. Kondzior bezradnie spojrzał na sylwetki katów. Gdzieś w tl;e dało się tylko usłyszeć słabiutki głosik "walcz" Lecz na próżno Trzech osiłków szybko dopadło młodzieńca i zaczeli go kopać i bić pałami. Rubinowa posoka dosączyła się do nóg Gandzieja, który widział tylko ciągnięte po ziemi ogłuszone ciało. Wśród dotykającej ciszy rzległ się tylko szaleńczy śmiech cykały...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|